"Jakieś szczęśliwsze jesteście po tym bieganiu!". No, bo właśnie tak!
Nie spodziewałam się, że bieganie razem jest tak dobre. Motywujące i milsze.
Zachwycająca sprawa - endorfiny wybiegane zmieniają perspektywę patrzenia. Mózg przewietrzony pozwala spojrzeć z dystansem. Nie brać życia tak bardzo na serio.
Uuuff.
Ciągły rozwój, stawianie sobie za cel regularności. Kaizen, de Mello, identyfikacja uczuć i stanów emocjonalnych bez utożsamiania się z nimi. Chęć zmiany siebie, a nie wszystkiego wokół.
Przyszła ta chwila - spodziewana, a będąca zaskoczeniem.
Narzeczona. Zaręczyny. Narzeczony. Pierścionek. Ślub. Żona. Mąż. Małżeństwo. Słowa odległe, nie-moje, nagle wymagają oswojenia. A ciągle budzą obawy.
Oswojenie wymaga czasu, jak uczy Lis.
Aaaach, jak tam było pięknie... Jak z marzeń, których nie zdążyłam wysnuć.
I ciągle z zaskoczeniem przyjmowanie tej radosnej zmiany. Zmiany wielu rzeczy i stanów. Obietnic bliższych spełnienia. Marzeń do realizacji. Horyzontu, który się zbliża.
Chyba ciągle w to nie wierzę.
Myślałam jeszcze nie dawno, o kosmetykach, które przeżyją to studenckie mieszkanie. Gdzie dalej będą toczyć się ich losy? Teraz wyraźniej maluje się wizja, że będą towarzyszyły w jakiejś łazienkowej szafce, gdzieś na obrzeżach Krakowa, innym męskim kosmetykom.
Pewnie będzie to ładniejsza łazienka, niż ta pełna pajęczyn u sufitu i kurzu za pralką. Kafelki nowe. Zapewne prysznic, a nie wanna. O, oby była i pralka!
To niesamowite... Tyle sytuacji - choćby książkowych, sloganów otartych - nie-moich... Nagle dotyczy i mojego stanu. Planowanie wspólnego mieszkania z "Zapachu rumianku" przyszło do głowy.
Ach, życie. Oby się dziwić i zachwycać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz