Gdy ktoś mówił, że widział "Guzikowców", ja odpowiadałam, że oj, lubię czeskie filmy! Ale "Guzikowców" nie widziałam.
Raz przespałam ich na maratonie filmów czeskich, wymęczona studenckim życiem.
Raz przespałam ich na maratonie filmów czeskich, wymęczona studenckim życiem.
Innym razem odnaleźć ich w wirtualnych zbiorach nie mogłam.
Jednak czas na "Guzikowców" nareszcie nadszedł - w przedostatni dzień 2015 roku!
Film, co było do przewidzenia, zachwycił mnie zupełnie. Siedziałam przed komputerem i chłonęłam czeskiego filmu klimat w najczystszej postaci. Po licznych, niedopowiedzianych opowieściach o "Guzikowcach" zupełnie nie spodziewałam się takiej właśnie formy filmy - krótkohistoryjkowej.... Ach, ale film to wybitny. To przenikanie się watków. Te... ach, każdy wątek jest wyborny. Taki prosto z czeskiego kina. Z Petra Zalenki prosto. Klasyka. I odwołania do "Pociągów pod specjalnym nadzorem" obejrzanym dzień (dwa dni?..) wcześniej - świetne uczucie, gdy wiesz, o co chodzi w kulturalnym odwołaniu. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz