[film z USA] "Blue Velvet", David Lynch, 1986

Gosia już dawno pożyczyła mi płytkę z tym filmem. I jak to z pożyczonymi płytkami - leżą, leżą, i czekają na swój czas...

"Blue Velvet" doczekał się. Wiedziałam, że znany, że Lyncha nie znam, ale jest dziwny. Że film-klasyka.
 Ooooj...

Film wcisnął się w mózg mocno. Może nie na poziomie filmów Švankmajera, nie jak "Ociosanek" czy "Szaleni", ale... wielki stres przy oglądaniu. 
Uuuuch, co za film! 
Fenomenalne budowanie atmosfery. Szalałam przez moją rozwiniętą empatię ;)
Chodzi po głowie jeszcze długo. 
I nawet gdy teraz przeglądam fotosy z filmu, to aż się denerwuję.

Więcej, więcej Lyncha!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obraz i rytm muzyki mówią innym językiem / Jakub Julian Ziółkowski

 Nie chcę archiwizować. Chcę tworzyć. Potrzebuję sztuki jak ożywczego głębokiego oddechu. Karmię się kontaktem ze sztuką, nasycam. Twórczoś...