79. rowerem wzdłuż Wisły

Pięknie było. Upalnie. Choć z rana chłodno. Drzemanie w pociągu, wschodzące słońce ogrzewało z kąta twarz.

Pięknie było. Rowerem szybko po asfalcie, z górki, wiatr we włosach. I wolne turlanie się po wyboistych wałach, w prażącym słońcu i ciszy.

Piękne takie rowerowe wycieczki. Zapachy rozgrzanego świata świdrujące nozdrza. Koszona na zboczu wału trawa, siano pod kołami, gorący asfalt. Kanapki w cieniu przy kałużach. Kolorowa pani z psami życzy "smacznego!" i zagaduje, rozbijając szklaną butelkę. 

Nogi bolą, bo nieprzyzwyczajone do tras rowerem na 75 kilometrów. Ale jedzie się uparcie dalej.


Kiedyś ludzie dziwili się naszym rowerowym wycieczkom w samo południe. A to wtedy w czwartki lekcji tak mało, i już po zrobieniu naleśników można było ruszać.

Teraz nie jest łatwo się umówić. Kiedyś bandą po paręnaście osób nawet przemierzaliśmy chrzanowskie drogi i leśne ścieżki. Teraz średnio raz na rok udaje się spotkać w trzy osoby i rowerami ruszyć w bliski świat. Gorące plotki i wydobywane wspomnienia, radości, codzienności z przeszłości.

Pięknie tak!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obraz i rytm muzyki mówią innym językiem / Jakub Julian Ziółkowski

 Nie chcę archiwizować. Chcę tworzyć. Potrzebuję sztuki jak ożywczego głębokiego oddechu. Karmię się kontaktem ze sztuką, nasycam. Twórczoś...