Ciekawe te obserwacja. Wspólna radość - tak prawdziwie dzielona przez wszystkich wokół. Wzruszenie, przejęcie dogłębne. O tym się później opowiada przy rodzinnych spotkaniach przy stole, przy wspomnieniach w polsacie - ma się swoje komentarze, swoje własne doświadczenie. Swoje własne "no, z 5 metrów od papamobile byłem! tak, tu, o, tak go widziałem!"
Też się wzruszyłam - na niespodziewany przejazd, widok z dobrej perspektywy. Też machałam. Niepohamowany uśmiech na twarzy.
Ładny ten tydzień. Wyludniony z lokalnych mieszkańców Kraków. Rogatki miasta opustoszałe, centrum kolorowe i głośne. Tramwaje rozśpiewane i rozkrzyczane po włosku.
Zasłyszane na ulicach podczas ŚDM:
No i wiesz, ja tu w sklepie sobie siedzę, i on tak przejeżdża...
I patrz jak on tym autkiem, gdzie on to jedzie...
I patrz jak on tym autkiem, gdzie on to jedzie...
Ale miałyśmy miejsce! Znikąd byśmy tak nie widzieli!...
Zgadnij co się stało, nie uwierzysz!
No, to w ostatniej chwili zdążyliśmy! ciekawe czy coś widział... widziałeś coś przez te barierki?
Ja - PIELGRZYMUJĘ!
Ale za naszego papieża to inaczej, inna atmosfera była. To nie to samo już...
I przy Wiśle:
Zawsze mogę uciec, jeśli tylko będę chciała...
Zawsze mogę uciec, jeśli tylko będę chciała...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz