W pamięci mając kolędowanie sprzed roku u J. - ruszyły przygotowania do organizacji podobnego wydarzenia u nas. I stało się! Było dużo dobrych spotkań, po dłuższym czasie. Dawne znajomości, dawne grono. Wspólny cel - śpiew. I było fantastycznie! W ruch poszły struny głosowe i instrumenty. Gitara, djembe, wiola, harmonijki. Grzechotki. Jak z obozów, kreatywność we własnych instrumentach. Było śpiewanie, że hoho! I kolęd znanych, i tradycyjnych-ludowych-nieznanych, i wreszcie na koniec pełna wolność w śpiewie. Stare Dobre Małżeństwo. Stare i dobre! Pełnym głosem. Razem, z całego serca. Zgrywając się dźwiękami o innych barwach. Głosami wysokimi i niskimi. Głośno! Coś wspaniałego. Tego mi w śpiewie było trzeba!
Przepiękne spotkanie.
Czytałam ostatnio o tym, jak cieszyć się życiem. Żeby konstruować wspomnienia. Wyostrzać percepcję. Tworzyć listę dobrodziejstw. Mieć świadomość upływającego czasu. Czyli taktyki, które zaczynałam stosować celowo. Do których sama jakoś doszłam, odkryłam je, starałam się wprowadzić w życie. Pozostaje jeszcze zacząć się martwić mało i krótko... ;)
Życie jest dobre!
Trzy lata po rozpoczęciu zapisywania zachwytów codziennością dostałam w psychologicznym tekście potwierdzenie-pozwolenie na swoja pasję do wyostrzania percepcji i konstruowania wspomnień.
Coś zjem - bo jeść jest wspaniale, gdy jest się głodnym! - i wybiorę zdjęcia do wydrukowania do albumu.
A później pójdę pobiegać - bo bieganie to luksus. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz