Tak cieszy teraz polskość, w każdym swym objawie. Po dalekich podróżach po Państwie Środka, gdzie Wszystko Inne, błogo przyjemne jest to, co swojskie i znane. Pogranicze wiosny i lata zachwyca - wybuchem zieleni, łagodnie ciepłym powietrzem, przesyconym zapachami czerwca. Jest cudownie. Jest najlepiej. Wysoko, wysoko listki szumią na delikatnym wietrze.
Nagle dostrzegam przestrzeń, której wcześniej nie widziałam. Po pobycie wśród niebotycznie wysokich budynków, w lesie wieżowców gęsto rozstawionych, po pierdolniku wszystkiego ze wszystkim w chińskim stylu - to taka ulga, mieszkać w Krakowie... ;)
Być w tym stanie, w którym po prostu można cieszyć się teraźniejszością. Bez lęków i obaw. Po prostu - tak dobrze, że jest dobrze, jak jest. Tu i teraz.
Te kurze koty wałęsające się po podłodze, te brudne naczynia w zlewie - wcale nie mają takiego znaczenia, by przez nie nie cieszyć się chwilą trwającą.
Nic nie muszę. Spokojnie, powoli. I zmywaniem naczyń można się cieszyć. ;)
Kto jeszcze dziś czyta poezję? Jej wzniosła siła została zupełnie zapomniana, a przecież wiersz może rozpalić w sercach ogień równie potężny jak miłość. Lepiej niż whisky, niż valium czy prozac, wiersz może podbudować ducha, gdyż zmienia punkt widzenia, z którego spoglądamy na świat. Kiedy czujesz się samotny, prędzej znajdziesz towarzystwo, sięgając po poezję, niż włączając telewizję.
z: Tiziano Terzani: Powiedział mi wróżbita
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz