Kiedy przesadza się z czekoladą i podejmuje się kroki w stronę "rzucenia słodyczy" - owoce (w tym późnojesiennym sezonie: zdecydowanie mandarynki!) pomagają. Bardzo.
Zaułki szarych bloków, odcięte od szumu ulicy, zatopione w swojej swojskości trzepaka przy śmietnikach i codzienności zakupów na targu. Który tuż obok. Na którym tętni targowe życie: w tym sezonie mandarynek, jabłek, bananów, i - o zgrozo! - powoli karpi w wanienkach... Nad którym, by dopełnić klimatu chwili, przejeżdża ze stukotem pociąg.
Puste uliczki przemierzane lekko rowerem. Ulubiona Bonerowska, gdzie latem pachnie chłodem piwnicy. A kameralna cisza panuje niepodzielnie.
Za oknem na jasnym niebie koloru mgły nagie gałęzie drzewa. Listopad. W mieście schowanym pod kocem dymu, chmur, mgły czy może smogu? Pod skorupą oddzielającą od słońca (które - jak się okazuje wylatując w przestworza samolotem - jednak nad tymi kłębiastymi warstwami ciągle istnieje). Zaszyć się w ciepłym wnętrzu, z kubkiem gorącej kawy bądź herbaty - w tym coraz chłodniejszym czasie tak dobrze...
Zaułki szarych bloków, odcięte od szumu ulicy, zatopione w swojej swojskości trzepaka przy śmietnikach i codzienności zakupów na targu. Który tuż obok. Na którym tętni targowe życie: w tym sezonie mandarynek, jabłek, bananów, i - o zgrozo! - powoli karpi w wanienkach... Nad którym, by dopełnić klimatu chwili, przejeżdża ze stukotem pociąg.
Puste uliczki przemierzane lekko rowerem. Ulubiona Bonerowska, gdzie latem pachnie chłodem piwnicy. A kameralna cisza panuje niepodzielnie.
Za oknem na jasnym niebie koloru mgły nagie gałęzie drzewa. Listopad. W mieście schowanym pod kocem dymu, chmur, mgły czy może smogu? Pod skorupą oddzielającą od słońca (które - jak się okazuje wylatując w przestworza samolotem - jednak nad tymi kłębiastymi warstwami ciągle istnieje). Zaszyć się w ciepłym wnętrzu, z kubkiem gorącej kawy bądź herbaty - w tym coraz chłodniejszym czasie tak dobrze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz